Fragmenty
„Skorupy” w tłumaczeniu Dżafara Mezhera.
"Stanąłem na moment na
schodach samolotu przyglądając się budynkom lotniska. Patrzyłem na dalekie
światła, światła mojego miasta. Co za wspaniała chwila. Zszedłem, wziąłem
swoją walizkę i przygotowałem paszport. Byłem wypoczęty. Czułem się jak
podróżnik, która wraca do swojego domu, do znanych sobie kątów po długiej
nieobecności. Urzędnik poprosił, abym poczekał. Spojrzał do mojego
paszportu, wrócił do swoich dokumentów, potem ponownie poprosił abym poczekał.
Czekałem. Dwóch funkcjonariuszy bezpieczeństwa wzięło mój paszport i z
przesadną uprzejmością poprosili, abym im potowarzyszył. Wziąłem ze sobą
walizkę, której już nigdy potem nie ujrzałem i wsiedliśmy do ich samochodu.
Obserwowałem światła po obu stronach ulicy, obserwowałem przybliżające się
światła mojego miasta. Zwróciłem się do funkcjonariusza bezpieczeństwa
siedzącego obok mnie i zapytałem go: - Co się dzieje?
Dlaczego te procedury? - Przyłożył palec
wskazujący do ust, nie wypowiedział słowa i rozkazał mi zamilknąć. Więc
milczałem. Z lotniska dojechaliśmy do tego strasznego budynku w centrum
stolicy. Podróż w przestrzeni. I od tego momentu trzynaście lat wprzód. Podróż
w czasie.”